niedziela, 19 lutego 2023

Rozdział 9

 

Twoje kolana są moim jedynym krzesłem. Twoje plecy moim stołem. Twoje oczy moimi oknami. Twoje usta są szklanką, z której piję. Twoje serce jest moim pożywieniem, twój puls moim zegarkiem, twoje życie czasem. Twój oddech jest moim powietrzem. Twoja twarz księżycem, kiedy nocą pochylasz się nade mną, i słońcem, gdy w ciągu dnia śmiejesz się do mnie. Twój puls jest moim zegarkiem, twoje życie moim czasem. Twoja śmierć jest moją śmiercią.

— Juli Zeh, Corpus delicti



Tamtą noc spędziła Sakura u boku Sasuke, który nawet został do pierwszego brzasku słońca. Kiedy promienie nieśmiało wtargnęły przez stare okiennice, okalały jego twarz. Surową, bladą, pogrążoną w zadumie. Haruno podniosła się, opierając na łokciach. Pomimo wewnętrznych sprzeczności, patrzyła na niego, doszukując się w tym wszystkim sensu.

— Wszystkiego najlepszego — wyszeptał obdarzając ją lekkim podniesieniem kącika ust, które najwidoczniej musiał być uśmiechem.

Stwierdziła, że zdecydowanie do Sasuke nie pasuje radość, albo po prostu wciąż nie mogła uwierzyć, że Uchiha może okazywać choć trochę empatii.

— Co teraz zamierzasz? — wyszeptała obserwując bacznie surowe rysy.

Pomyślała, że pomimo tego, że byli braćmi, różnili się od siebie. Sasuke pierwszy raz ukazał swoją normalną twarz. W tamtym niezbyt długim momencie, nie był ponury i tak bardzo odległy.

— Muszę wracać — odparł poważnie.

Ponownie przybrał maskę obojętności i powstał z łóżka. Sakura obserwowała jego ruchy, Przyłapała się, że widząc rozebranego Sasuke, zaczęła myśleć nad różnicami w budowie ciała braci. Sasuke był niższy od Itachiego, jednak miał bardziej rozbudowaną klatkę piersiową. Gdy patrzyła jak ubiera się, dostrzegła więcej różnic. Ciemniejszy odcień włosów, kilka blizn nad obojczykiem, znamię na plecach. 

— Będziemy w kontakcie — dodał w progu, a następnie zniknął za drzwiami.

Leżąc na łóżku stwierdziła, że brak równowagi w życiu, zazwyczaj wynika z ogólnego światowego balansu. Kiedy wszystko zaczyna się układać, coś musi pójść nie tak, ostatecznie rujnując je niczym domek z kart. Spotkanie z Sasuke było podmuchem, które zniszczyło wszystko. Całe samozaparcie i ułożony w głowie plan, poszły w zapomnienie. Sama wizyta w tym pensjonacie nie była najgorsza, co świadomość, że przez tą noc Sakura dobitnie utwierdziła się w przekonaniu, że nigdy nie będzie jej dane szczęśliwie żyć u boku Sasuke. Zbierając się do siedziby Akatsuki, starała się nie drążyć w myślach tematu swojej reakcji na pieszczoty dawnego towarzysza. Zrugała się, gdy odkryła, że z każdym pchnięciem bioder, pocałunkiem, czy jęknięciem, przed oczami miała twarz Itachiego.

Czy to nie jest pojebane? — myślała, powracając ścieżką nad jezioro. Czuła się nijaka. Wcześniej nie dopuszczała do siebie informacji, że wraz z upływem czasu, uczucia względem Sasuke odchodziły, pozwalając aby serce wypełniło nieświadome zauroczenie starszym z braci. Haruno odpędzała od siebie świadomość, że może istnieć ktoś poza Sasuke, a już na pewno, że to może być jego brat. Beznadziejne poczucie pewnego rodzaju zwątpienia wkradło się do jej głowy, niczym najgorszy koszmar. Nie chciała, nie pragnęła, nie mogła uwierzyć, że wraz z czasem stanie się obojętna na miłość, dotychczas nazywaną przez siebie miłością życia. 

— Niedorzeczność — mruknęła, wkraczając na teren kryjówki Akatsuki.

Przybywając do organizacji, nie miała pojęcia, że ulokuje swoje uczucia w starszym z braci.

— Wreszcie jesteś! — usłyszała głęboki głos lalkarza.

— Nie mam czasu — odpowiedziała beznamiętnie. Była zła na Sasoriego za wszystkie kłamstwa i tajemnice.

— Itachi z Kisame poszli na misje — złapał jej rękę, gdy zrównali się w korytarzu. — Przywódca zdziwił się, że cię nie zastał.

— Miałam swoje sprawy do załatwienia.

— Jakie sprawy?

— Podobno nie lubisz marnować czasu — zmrużyła oczy i wyrwała się z mocnego uścisku. — A niestety interesując się mną, ciągle to robisz.

Podążyła korytarzem, pragnąc skorzystać z prowizorycznego prysznica. Pomimo kąpieli w wannie gospody, czuła wewnętrzną potrzebę zmycia z siebie wątpliwości. A od zawsze prysznic jej to umożliwiał.

Tsunade miała rację, mówiąc, że wszystko odbywa się kosztem innych pomyślała, kiedy zimna woda zaczęła spływać po obolałych udach. Dawała ukojenie i pewnego rodzaju spokój. Nie wiedziała, ile czasu spędziła w brodziku, jednak po chwili dotarł do niej odgłos pukania do drzwi.

— Haruno! — głos Kisame odbijał się w korytarzu. Sakura wyszła i owinęła się puchatym ręcznikiem. Krople z wilgotnych włosów spływały po nagich plecach.

— Wiem Hoshigaki, że pragniesz wejść, a ja z chęcią obiłabym ci tą twarz, jednak nie mam nastroju na pogawędki.

— Czyżby twoja dziewicza sytuacja dawała się we znaki?

— Myślę, że najlepszym wyjściem będzie, jak się po prostu zamkniesz i odejdziesz.

— Przywódca nas wzywa, więc zbieraj ten mały tyłek i jazda.

Kisame denerwował Sakurę bardziej niż cokolwiek innego na tym świecie. Był zuchwały i samolubny, perwersyjny i irytujący. Już wiedziała, jak musiał czuć się Uchiha w ich towarzystwie.


*


Przez jakiś czas Sakura ukrywała się ze wszystkim. Nie chciała przyznać się Itachiemu, że potajemnie spotyka się z jego bratem. Zresztą taki był plan i obiecała to młodszemu z Uchiha. Jednak próbując zachowywać kamienną twarz, we własnym pokoju płakała. W ukryciu, w kącie. Nie potrafiła patrzeć w lustro. Nie umiała spojrzeć w oczy. Jadeit przeradzał się w szarość, gdy zrozumiała, że Sasuke nie jest tym jedynym.

Byłam tak naiwna, że wręcz głupia — powtarzała sobie w myślach, chwytając się za głowę. Nigdy nie patrzyła na Sasuke jak na normalnego chłopaka. Zawsze był dla niej spełnieniem marzeń i celem, który za wszelką cenę chciała posiąść. Jednak czy pragnęła takiej relacji?

Czuła frustracje i coraz większe zmęczenie. Wypełniała coraz więcej misji. Zazwyczaj grupą trzyosobowych shinobi, rzadko w innym zestawieniu niż Ita-Kisa-Saku. Raz nawet musiała współpracować z Sasorim, który starał się wtrącić trzy grosze, do pisanych przez nią notatek.

W wolnej chwili trenowała na polanie. Pragnęła stać się silna i niezależna, taka jaką uczyła ją pani Tsunade. Choć wykorzystywała chakrę, zwiększając swoją fizyczną moc, nie potrafiła zachować długo koncentracji. Wszystko ją przerażało.

Tamtego dnia niebo było przepiękne. Świecące konstelacje powodowały zachwyt, a brzeg jeziora spokojnie obijał się o graniczące z nim skały. Wiatr muskał twarz, wprowadzając włosy w eteryczny taniec.

— Wiedziałem, że tutaj cię znajdę — usłyszała ciepły głos.

Nie odpowiedziała. Czekała, aż Itachi usiądzie obok. Nie chciała się odzywać, starając się uspokoić. W końcu nic nie było takie jak kiedyś. A od momentu, gdy uświadomiła sobie, co tak naprawdę skrywa jej serce, unikała Itachiego na wszelkie sposoby.

Niestety przez ten czas, w którym razem walczyli, Uchiha nauczył się o niej więcej niż nie jeden przyjaciel w Konosze. Zazwyczaj nie mówił dużo, lecz ona także nauczyła się czytać znaczenia między ukrytymi czynami. 

Zwłaszcza, kiedy chodziło o niego.

— Ostatnio mnie unikasz — zauważył, przysiadając się obok.

— Wydaję ci…

— Sakura! — przerwał stanowczo. — Znam cię już trochę.

Haruno spuściła wzrok na stopy i myślała, co odpowiedzieć na swoje wytłumaczenie.

Przespałam się z twoim bratem.

Szpieguję dla Sasuke.

Właściwie nie wiem, dla kogo szpieguję.

Pogubiłam się w swoich uczuciach.

Im dłużej z tobą przebywam, tym bardziej przekonuję się, że to ciebie potrzebuję w tym życiu? Przygarniesz mnie?

Nie odpowiedziała nic. A w każdym bądź razie nic z tych zdań, które krążyły jej w głowie.

— Czasami żałuję, że opuściłam wioskę — wyszeptała z żalem, powstrzymując wkradającą się niepewność.

— Zdziwiłbym się, gdybyś nie żałowała.

Kunoichi nie musiała patrzeć na jego twarz, aby wiedzieć. Itachi nie raz przekonywał ją, że Akatsuki to nie miejsce dla niej. Wielokrotnie powtarzał ją, jakby chciał, aby to stało się jej mantrą.

— Ty nigdy nie żałowałeś?

— Żałowałem i to nie raz — odparł, uśmiechając się delikatnie. — Jednak nie zmienimy przeszłości.

— To, co mam robić?

— Poddać się.

— Czy ja wiem?

Sakura patrzyła na jego profil. Dostojny, surowy i w tamtej chwili wyjątkowo… smutny.

— Bo co innego możesz zrobić?

— Zawsze jest wyjście z sytuacji — powiedziała spokojnie. Zaczęła też nad tym wszystkim myśleć.

— Masz szczęście.

Itachi przybliżył swoją twarz, chwytając kobiecy podbródek. Niemo rozkazał patrzeć w swoje oczy. Miał w sobie mrok, którego najwidoczniej Uchiha nie potrafili się pozbyć.

— Lubię patrzeć w twoje oczy — wyszeptał, a Sakura poczuła, że na twarzy pojawia się rumień. — Zieleń to kolor nadziei.

— Nie wiem, czy moje mają w sobie jakąkolwiek nadzieję?

— Gdyby tak nie było… — urwał, dotykając malinowych warg koleżanki. — Już dawno opuściła byś tą organizację.

Nie zdążyła zareagować, ponieważ Itachi wstał i otrzepał charakterystyczny płaszcz z czerwonymi obłokami.

Sakura wciąż była oniemiała i niezbyt wiedziała, co mężczyzna miał na myśli? Dlaczego najpierw wprowadza ją w zakłopotanie, a później na odchodne pozostawia zagadkę swojego zachowania.

— Zawsze odchodzisz pozostawiając…

— Ponieważ z nas wszystkich jesteś najmądrzejsza.

Kunoichi patrzyła, jak Itachi kieruje się w stronę furtki. Gdy tylko zniknął jej z oczu, spojrzała znów na jezioro.


*


Obudził się, kaszląc. Zasłonił rękami usta, czując na skórze lepką maź. W ustach panował metaliczny posmak i Itachi spojrzał na dłonie — były całe we krwi. Do dzisiaj nie zdawał sobie sprawy, jak bardzo choroba zaczęła postępować i jakie wywoła skutki. Plwocina skąpana we krwi, teraz znajdowała się na jego dłoniach. Szybkim gestem wytarł je w chusteczkę, a następnie wyszedł z pokoju.

Od dłuższego czasu męczył się. Na wytłumaczenie przybrał możliwość odpokutowania za grzechy. W końcu to, co zrobił, było o wiele gorsze niż jakaś tam choroba.

Z początku nie mówił o niej nikomu. Nie chciał przyciągać tych wszystkich spojrzeń, pełnych litości i smutku. Nie powiedział Sakurze, ani Kisame. O chorobie wiedział tylko Pain, który i tak wyraził swoje niezadowolenie. Jakby nie patrzeć Uchiha był jego najlepszym podwładnym.

Dzisiejszej nocy otworzył okno. Usiadł na parapecie i obserwował bezchmurne, granatowe niebo. Migoczące gwiazdy dawały mu pewne poczucie nostalgii i choć był obolały, musiał wytrzymać.

Zaczął pogrążać się we wspomnieniach. Widział łagodną twarz matki i surowe rysy ojca. Przypominał sobie wszystko i wszystkich. Kolegów z akademii, nauczycieli. Nerwowo strzykał palcami, jakby chcąc dać sobie bodziec, że to tylko wspomnienia. Nic więcej, a nawet tak wiele.

Ukradkiem spojrzał na ramkę i zdjęcie. Lekko podniósł lewy kącik ust, gdy przypomniał sobie, jak Sakura wtargnęła do pokoju, ten pierwszy raz.

Choć nie wiedziała, Sakura przypominała mu Izumi. Dbała o towarzyszy na swój, pokręcony sposób. Denerwowała się, ponieważ jej zależało. Tak, jak Izumi pragnienie, aby pomagać innym ciążyło na Haruno. Tak jak Izumi, gdy Itachi próbował przekonać Sakurę do porzucenia pomagania innym, przez jej niewinność i słabość, była widocznie zraniona.

— Ktoś obrał sobie na cel, twoje marzenie — wyszeptał w niebo. — Ktoś pragnie urzeczywistnić twoje pragnienie.

Itachi z każdym dniem dostrzegał, jaką osobą jest Sakura. Zaprzeczając samemu sobie, próbował nie przekraczać granicy, jaką narzucił ich relacji. Niestety z każdym dniem, coraz bardziej pragnął ją przytulić, zwłaszcza kiedy nie mógł. Ostatnimi czasy przyłapał się na rozmyślaniu jak smakują jej wargi, szczególnie gdy przygryzała je, próbując znaleźć odpowiedź na zadane przez niego pytanie.

Siedział na parapecie, czując lekką bryzę znad jeziora. Zamknął oczy i starał się unormować oddech. Coraz ciężej było mu zachować opanowanie i ukrywać chorobę przed współtowarzyszami.

Zakrył dłonią usta, czując nadchodzący atak. Później kolejny raz zakaszlał, a na dłoniach pojawiła się charakterystyczna, szkarłatna maź.


*


Ciągle czuła smagania wiatru na skórze. Znajdowała się w sennym letargu, powoli otwierając sklejone powieki. Porcelanowa skóra stawała się zimna, a Sakura ujrzała, że koc zsunął się z ciała. Myślała, że już dawno koszmary odeszły w zapomnienie, a spotkanie z Sasuke, zakończy dawne męki. Ostatecznie trwała w przedziwnym, trójstronnym impasie. Była Szwajcarią dwóch braci, którzy nie potrafili się porozumieć.

Przez te wszystkie chwile spędzone z Itachim poznała, że obojętność i surowa postawa, jest tylko jednym z odcieni założonej przez niego maski. Zdawała się z każdym dniem odkrywać, kawałek po kawałku, prawdziwe oblicze starszego Uchiha. Mimo, że to nie było przyjemne zadanie, ona postanowiła nie iść na łatwiznę. Choć rezultaty były zdawkowe, wiedziała, że Itachi nie dałby skrzywdzić brata. Kochał go, a pozostając zmuszony do dokonania wyboru, zaryzykował.

Drzwi sypialni były szeroko otwarte, co zdziwiło Sakurę, ponieważ idąc spać, zawsze zamykała je na klucz. Zamglonym spojrzeniem, starała się zarejestrować resztę zaciemnionego pokoju. Westchnęła i skierowała twarz w stronę okna. Wtedy ujrzała lśniącą czerwień sharingana.

— Zamierzasz uwięzić mnie w genjutsu? — wychrypiała do Itachiego, czuła suchość w gardle.

— Jesteś na to zbyt bystra — odpowiedział, a z jego głosu nie była w stanie nic wyczytać. — Nawet zaspana.

— Czyżbyś nie mógł spać?

— Potrzebuję twojej pomocy.

Przetarła niedbale ręką zaspane oczy i wstała z łóżka. Itachi siedział na fotelu, o który ostatnio wybłagała przywódcę. Stojąc w koszuli nocnej, czuła, że Uchiha bacznie jej się przygląda. Czerwone rumieńce schowała za niesfornie opadającymi kosmykami i podeszła szafy. Wyciągnęła z niej jedwabny szlafrok i przepasała się. Następnie skierowała jadeitowe tęczówki na twarz towarzysza. Tym razem nie miał aktywowanego sharingana, więc zrozumiała, że odpuścił

— W czym mogę ci pomóc? — podeszła bliżej, stojąc zaledwie metr od mężczyzny. — Problemy ze snem? Koszmary?

Itachi patrzył w jej oczy, a intensywność tego spojrzenia mogłaby kruszyć skały. Nie był poważny, oschły, ani obojętny. Itachi Uchiha był przerażony.

— Sakura ja umieram.




Od K: W końcu mogę dodać rozdział dziewiąty, który kilkakrotnie próbowałam ogarnąć i uzupełnić. Koniec końców mam nadzieję, że Was nie rozczarowałam. Pozostał tylko dziesiąty rozdział i epilog, więc myślę, że za niedługo skończymy tą przygodę.

1 komentarz:

  1. Nie mogę uwierzyć w to, że do końca został tylko jeden rozdział i epilog... Jako że jestem fanką ItaSaku to ciężko jest mi się z nimi rozstać... Tak mało jest opowiadań z nimi... To zdanie na końcu jest takie smutne... :( Jestem ciekawa jak na to Sakura zareaguje ♥

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku!
Twój komentarz zmotywuje mnie do dalszego tworzenia.
Jeżeli czytasz, proszę pozostaw jakiś ślad po sobie. Dziękuję ♥